SCORPIONS - RETURN TO FOREVER (2015)
Dodane przez muzol dnia 31.12.2016
Na samym początku chciałbym zaznaczyć, iż nie jestem szczególnie wielkim fanem zespołu Scorpions. Do tej pory kojarzyłem go z nadmiernie promowaną w mediach balladą "Wind of Change". Po nieco bardziej wnikliwym przesłuchaniu twórczości grupy natrafiłem na inne, nieco ostrzejsze, aczkolwiek nie porywające mnie utwory. Myślałem, że zespół niczym mnie nie zaskoczy, dopóki nie usłyszałem najnowszego krążka grupy, "Return to Forever".
Treść rozszerzona
Na samym początku chciałbym zaznaczyć, iż nie jestem szczególnie wielkim fanem zespołu Scorpions. Do tej pory kojarzyłem go z nadmiernie promowaną w mediach balladą "Wind of Change". Po nieco bardziej wnikliwym przesłuchaniu twórczości grupy natrafiłem na inne, nieco ostrzejsze, aczkolwiek nie porywające mnie utwory. Myślałem, że zespół niczym mnie nie zaskoczy, dopóki nie usłyszałem najnowszego krążka grupy, "Return to Forever".

Album w wersji podstawowej, wydanej w klasycznym, plastikowym pudełku, zawiera 12 utworów. Znajdziemy na nim ballady: "House of Cards", "Eye of the Storm" czy "Gypsy Life", typowe dla twórczości tejże formacji. I w zasadzie na tych trzech balladach kończy się wszelka łagodność na tym krążku. Kwestią dyskusyjną jest, czy do tego zestawu można dorzucić zawierający mocniejsze uderzenia "Rollin' Home".
Zdecydowana większość kompozycji zdominowana jest przez ciężkie, ale rytmiczne i łatwo wpadające w ucho brzmienia przesterowanych gitar. Słychać to chociażby w otwierającym album "Going out with a Bang", porywającym "Rock my Car", szybkim "Rock 'n' Roll Band" oraz niezwykle przebojowym "Catch Your Luck and Play". Ostatni z wymienionych uważam za najlepszy utwór na omawianym wydawnictwie.
Według mnie jest to najdoskonalsza, i zdecydowanie najostrzejsza płyta w całym dotychczasowym dorobku grupy. Gitary uzupełnione zostały mocną, wyraźnie przebijającą się linią basu. Nawet ballady sprawiają wrażenie ostrzejszych, wyraźniejszych niż prezentowane dotychczas. Polecam w szczególności słuchaczom sceptycznie podchodzącym do twórczości Scorpionsów.
Grzegorz Łamasz