ROZMOWA Z LIDEREM WOLF & THE MOTHERFUCKERS
Dodane przez muzol dnia 25.12.2013
Zapraszam wszystkich fanów mocnego rocka do lektury wywiadu, który miałem przyjemność przeprowadzić z Wolfem Köhlerem. Mój rozmówca jest liderem zespołu Wolf & The Motherfuckers i wokalistą heavy metalowego Hämmer. Wolf generalnie nie lubi udzielać wywiadów, ale dla naszego serwisu zrobił wyjątek! Artysta opowie o sekretach swej długiej muzycznej kariery i o planach muzycznych na najbliższą przyszłość.


Treść rozszerzona
Zapraszam wszystkich fanów mocnego rocka do lektury wywiadu, który miałem przyjemność przeprowadzić z Wolfem Köhlerem. Mój rozmówca jest liderem zespołu Wolf & The Motherfuckers i wokalistą heavy metalowego Hämmer. Wolf generalnie nie lubi udzielać wywiadów, ale dla naszego serwisu zrobił wyjątek! Artysta opowie o sekretach swej długiej muzycznej kariery i o planach muzycznych na najbliższą przyszłość.



1. Czy Hammer to był Twój pierwszy zespół? Jakie wspomnienia masz z koncertów w Jarocinie i na Metalmanii?

Strzała dla wszystkich czytających - dziwne wrażenie, udzielać wywiadu po kilku latach milczenia - zawsze tego unikałem, większość moich kwestii w wywiadach pisali koledzy, niemniej tym razem to jestem naprawdę ja :)). Na początek bardzo proszę o używanie właściwej nazwy - ta kapela nazywała się i nazywa Hämmer! Wiem, że u nas jest problem z umlautem, niemniej jest to o tyle ważne, że wiąże się z fajną historią - otóż w trakcie nagrywania "Terror" w Essen ( byliśmy pierwszą polską kapelą na niezależnym kontrakcie) wpadł do studio szef zamieszania, Mr Alex T. i zakomunikował, że MC Hammer zmienił nazwę na "tylko Hammer" i w związku z tym musimy coś wymyślić. Oczywiście nie mieliśmy zastrzeżonej nazwy - więc po burzy mózgów doszły te kropki. Tak - to był mój pierwszy zespół jako wokalisty, wcześniej grałem na perkusji w kilku kapelach - w tym w legendarnym "Kant" z Arkiem Religą i z którego wygryzł mnie równie legendarny dzisiaj Jarek Łukomski (z którym później śpiewałem w kapeli równie legendarnego Agima). Kurde same legendy :)) Hämmer był moją odskocznią w stronę (wtedy) pogardzanego i prymitywnego metalu, więc natychmiast odszedłem z progresywnej kapeli, w której wtedy śpiewałem i...zaczęło się! !986 - nagroda dziennikarzy w eliminacjach do Opola, później laureaci Jarocina, w tym momencie początek współpracy a Tomkiem Dziubińskim i Metal Mind. I poleciało. Nadeszło dziesięć lat fajnego, mocnego grania, poprzea Metal Battle, kilka Metalmanii z wielkimi gwiazdami i bombowymi trasami. Na koniec pełna śmiechu ciekawostka - co najlepiej wspominam, to konferencja prasowa z Helloween, na którą bezczelnie wprowadził mnie Kay (tu daj przypis - Hansen gitara) pomimo oporu Romka Rogowieckiego. Wyszło na to, że wzbogacili się o jeszcze jednego członka kapeli. Wiesz, ile tam było darmowego picia??? :))

2. W bieżącym rokiem ogłoszono reaktywację grupy, ale po nagraniu płyty ponownie doszło do rozłamu. Dlaczego?

To była tylko nieudana próba wysondowania, na ile ma sens wskrzeszanie dinozaura w innym zestawie,(niestety zupełnie nieudana. Teraz wiem, że jeśli reaktywacje, to tylko w oryginalnym, zasłużonym składzie) - niemniej miałem okazję zagrać cztery koncerty z fantastycznymi muzykami, jak Krzysiek Pistelok, czy Mario Prętkiewicz (KAT). Zdradzę ci w wielkiej tajemnicy, że temat nie umarł-właśnie rozmawiam z najlepszym, hämmerowskim składem o możliwości nagrania jeszcze czegoś. I myślę, że niebawem coś powstanie!

3. Masz mocny, prawdziwie rock ' n' rollowy głos. Czy jakkolwiek go szkoliłeś?

No jasne - posłuchałem Dickinsona :))) A poważnie to lata ćwiczeń nad emisją, artykulacją, pracą oddechową i specyfikacją mikrofonu. Nie bez związku była też szkoła muzyczna i praca w chórze prof Grzybka. Wracając do sprzętu - do tej pory preferuję Shure (jest odporny i chamski jak sowiecka pepesza), ale miałem też fantastyczny romans z Neumannem. Mówiąc krótko - preferuję twarde sita z krótką specyfikacją. Jedyne, co mi się w życiu nie udało - to zgłoszenie wokalnej akcesji do Iron Maiden - odpowiedzieli na demo bardzo pozytywnie, niestety...nie byłem Anglikiem :))

4. W jakich okolicznościach doszło do powstania Wolf & The Motherfuckers? Nie mieliście jakiś problemów związanych z nazwą?;-)

Po dość długiej przerwie, spowodowanej wypadkiem, trudno był wrócić do czynnego grania. Na szczęście spotkałem moją obecną żonę, która stwierdziła - z takim głosem jeszcze za wcześnie na muzyczną śmierć. Później był Berlin, Berlin, Berlin! Inne realia, wszak to stolica europejskiej dekadencji. Tam być muzykiem - połowa naszych by tego nie przeżyła! Jednym słowem inna mentalność i inne wymagania. A ja wreszcie mogłem wejść w wiek emerytalny razem z moją ulubioną muzą, czyli bluesem (tak stary - wszystko jest bluesem). Bo w każdym elemencie rocka jest blues.



Niemniej warunki życiowe zmusiły nas do przeprowadzki w stronę wschodnią, czyli do Görlitz i wtedy postanowiłem założyć kapelę w Polsce. Naiwnie myślałem, że nadal jest u nas pełno świetnych muzyków pod ręką - niestety, znaleźli się dopiero we Wrocku, i tam też Wolfy tak naprawdę osiadły do dziś. Co do nazwy - jeszcze w Berlinie, a już na zamiarem założenia bandu w Polsce, siedząc u Maxa na Kreuzbergu (Max Risk, syn mojej żony, fantastyczny gitarzysta, wspomagał później Wolfy na nagraniach ''Let's Play'' i ''Bloodsucker'' (która to zresztą jest jego kompozycją) zapytałem żartem - jak podoba ci się nazwa "Wolf & The..." ?? Dopowiedział natychmiast i tak powstała ta nazwa, prowokująca, zapamiętywalna i jedyna w swoim rodzaju. Chłopie - wiesz jaki to triumf - przed czterema milionami widzów oni ( Jury MBTM) muszą przeklinać?? Anarchia w czystej postaci! Wiem, że kiedyś nas za to ujebią - ale dopóki tak gramy i mamy słuchaczy, to jeszcze nie teraz. Zresztą - od czego są oni - fani? Bronią nas do upadłego, za co bardzo dziękuję!

5. Muzycznie poszedłeś w Wolf & The Motherfuckers w bardziej hard rockowe i rock'n' rollowe rejony. Od kiedy zacząłeś też grać na gitarze? (na jednej z płyt Hammer pojawił się, nietypowy jak na metal, cover słynnego ''Inside looking out'' The Animals (znanego też z wykonaniu Grand Funk Railroad).

Trochę zmienię kolejność - po powrocie na granicę, zarobkowo grałem w fantastycznym bandzie WILD THING w Karpaczu, zresztą z pierwszym gitarzystą Hämmer. Niestety, skład się kurczył i w pewnym momencie trzeba było grać na 2 gitary - więc musiałem pomóc. Później... Później była kwestia gitary - tutaj moja żona była nieustępliwa, dla niej liczy się tylko kultowy Les Paul. Najpierw na próbę dostałem fantastycznego Epiphone, na szczęście nie wytrzymał porównania. Z kim? Ano z Gibson!!! - najpierw było cudowne studio. ale to nie było rodzinne ( Max ma BB z 73 roku) więc kiedy pojawiła się okazja nad Morzem Północnym, pocięliśmy z żoną jak w dym! I teraz mam BB z 90 - go i z nią zostanę na dobre i złe. Nigdy nie byłem dobrym wokalistą Thrash, ten metal wymaga innej i równie wielkiej i trudnej technicznie umiejętności. wróciłem po prostu do tego, co czuję i robię najlepiej. A Grand Funk to było moje marzenie - zresztą uwielbiam tę kapelę. Poza tym w tamtych latach to był naprawdę trafiony cover! Do dzisiaj słucham z przyjemnością - aczkolwiek wolę wersję z polskiego "Terror"

6. Z tego co widziałem na jednym z Waszych koncertów jesteście zespołem, którego żywiołem jest właśnie scena.

Takie było założenie! Biorąc pod uwagę lata minione - tylko zespoły, które przyciągały słuchacza na żywo, miały jakieś szanse, by zaistnieć. Po prostu wracam do starych, sprawdzonych metod - a żeby wrócić, trzeba było się spotkać się z odpowiednimi ludźmi - czyli z Damianem Godlewskim i Kacprem Dziubą - młode chłopaki, przepełnieni duchem epoki i razem stworzyliśmy to, co widać teraz. Podobne wrażenie miałem tylko na pierwszych koncertach TSA - a wiesz, że moja babcia uczyła braci Piekarczyków? Wszyscy pochodzimy z Bochni. oni, chyba jak pierwsi w Polsce postawili na show...i chwała im za to!

7. Myślę, że takim ważnym punktem w historii grupy był 2011 rok. Wówczas wygraliście kilka festiwali, zagraliście u boku Acid Drinkers, Turbo, a także wzięliście udział w programie Must Be The Music. Czy po tych sukcesach odczuliście większe zainteresowanie ze strony mediów - np. jakieś propozycje nagrań, koncertów?

Koncerty z zespołami, z którymi egzystowałem w jednej firmie (Turbo). bądź u których piłem, lub u nich nocowałem (Acid) to była fantastyczna, kolejna przygoda - ale pomyłką jest nobilitacja kapeli, ze względu na takie grania. My się po prostu bardzo dobrze znamy i naprawdę świetnie było znowu razem wejść na scenę - wiem, ze dla młodych zespołów jest to jakiś wyróżnienie, dla nas jest to powrót do przeszłości, zresztą bardzo miły. Stary - w jakim świecie ty żyjesz? To odpowiedź na drugą część pytania. Branża ma swoje prawa i to nie były żadne sukcesy. Naprawdę myślisz, że ktoś chciałby promować wolfa i skurwysyny? niemniej dobrze nam idzie i to, z naszej strony, jest bardzo przemyślane - na zasadzie skandal - działanie.

8. Czy któryś z ostatnich występów Wolf & The Motherfuckers jakoś szczególnie zapadł Ci w pamięć?

Jedyny wyjazd na koncert, który... się nie odbył. Jechaliśmy na Śląsk w super składzie - z Min tay em ( Nasty Crew), kiedy najpierw padła nasza Mazda, później padł samochód ratunkowy i w rezultacie nie zagraliśmy. A kiedy wróciliśmy na holu - nad Kozanów, gdzie kończyliśmy naszą zabawę, nadciągnęła ulewa... Żegnaliśmy się ciepło - to była prawdziwa kapela!!

9. Kiedy będzie duża płyta studyjna albo może koncertowa? Wiesz, że to dobry pomysł - nagrać live?


Przemyślimy.

10. Jaki był dla Ciebie i zespołu ten mijający rok?

Plany na najbliższą przyszłość. Rok jak każdy inny, wracamy z koncertami na Niemcy, kończymy płytę, a wszystkim życzymy radosnego 2014 roku.

Dzięki za rozmowę!

Oficjalna strona Wolf & The Motherfuckers:
http://wilk456.wix.com/wolf-and-the

Oficjalna strona Hämmer: http://hammer58.wix.com/hammer-bandsite

Prawo do publikacji wywiadu: Marcin Mlek