OSADA VIDA ''THE AFTER - EFFECT'' (2014)
Dodane przez muzol dnia 10.11.2014
To już piąta płyta w dyskografii Osada Vida i druga z nowym wokalistą – Markiem Majewskim. Na ''The after – effect'' grupa nieco uprościła swe kompozycje i nadała im bardziej zwarty, a nawet przebojowy charakter. Osada Vida w pomysłowy sposób łączy w swej twórczości elementy metalu progrsywnego, jazzu, a nawet muzyki klasycznej.


Treść rozszerzona
To już piąta płyta w dyskografii Osada Vida i druga z nowym wokalistą – Markiem Majewskim. Na ''The after – effect'' grupa nieco uprościła swe kompozycje i nadała im bardziej zwarty, a nawet przebojowy charakter. Osada Vida w pomysłowy sposób łączy w swej twórczości elementy metalu progrsywnego, jazzu, a nawet muzyki klasycznej.



Już otwierający album ''King of isolation'' doskonale obrazuje jak na przestrzeni lat styl zespołu ewoluował. Na pierwszym planie słyszymy głos Marka i przestrzenne dżwięki klawiszy. Niebawem kompozycja zyskuje na ostrości dzięki zadziornej, gitarowej solówce. Osada Vida cały czas potrafią zaskakiwać – świadczy o tym zaproszenie na sesję nagraniową kwartetu smyczkowego. Muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę – wystarczy posłuchać pięknej ballady ''Sky full of dreams'', epickiego ''Restive Lull'' i dość mrocznego, pełnego metalowej dynamiki ''Haters''. Te trzy nagrnia to prawdziwe muzyczne perełki. Należy zwrócić uwagę na świetnie wyważone proporcje – kwartet smyczkowy nie dominuje, a jest pięknym dopełnieniem muzyki zespołu.

Tak jak na poprzednich albumach na ''The after – effect'' znajdziemy kilka utworów instrumentalnych. Juź pierwszy z nich ''Still want to prevarcate'' zapada w pamięć dzięki syntezatorowej melodii, którą potem ''przejmuje'' gitara. Bardzo podoba mi się oparty na akustycznych brzmieniach ''Dance with confidence.'' Tylko czemu ten utwór jest taki krótki? Fani bardziej dynamicznych kompozycji na pewno zwrócą uwagę na ''Lies'' w którym zespół świetnie buduje muzyczne napięcie. Akustyczne dżwięki gitar powracają w melancholijnym ''I'm not afraid.'' Marek potwierdza swój wokalny kunszt – potrafi śpiewać zarówno w bardzo spokojny jak i pełen rockowego nerwu sposób (początek ''Haters'').

Na deser Osada Vida serwuje prog metalową suitę w postaci ''No one left to blame.'' W tym jednym nagraniu znajdziemy wszystko to, co najlepsze w twórczości zespołu. Spokojne, pastelowe dźwięki przeplatają się z metalowym cieżarem – jednym słowem muzyczny kalejdoskop. Kapitalny finał niezwykle udanej płyty.

Osada Vida cały czas podnosi poprzeczkę i wzbogaca swój styl o nowe, interesujące pomysły. ''The after – effect'' jest tego najlepszym przykładem. Myślę, że zespół ma wszelkie predyspozycje, aby odnieść sukces także poza granicami naszego kraju. Słuchając takich płyt jestem spokojny o dobrą kondycję rodzimego rocka progresywnego.