COCHISE ''THE SUN ALSO RISES FOR UNICORNS'' (2015)
Dodane przez muzol dnia 12.10.2015
Jeszcze dobrze nie ochłonąłem po płycie ‘’118’’, a Cochise prezentuje kolejne wydawnictwo. Tym razem zespół postanowił nieco poeksperymentować – na albumie mniej łatwo wpadających w ucho piosenek, a więcej zakręconych dźwięków. Już tytułowy utwór zdradza chęć penetrowania bardziej mrocznych zakamarków rocka.


Treść rozszerzona
Jeszcze dobrze nie ochłonąłem po płycie ‘’118’’, a Cochise prezentuje kolejne wydawnictwo. Tym razem zespół postanowił nieco poeksperymentować – na albumie mniej łatwo wpadających w ucho piosenek, a więcej zakręconych dźwięków. Już tytułowy utwór zdradza chęć penetrowania bardziej mrocznych zakamarków rocka.



Zaczyna się nastrojowo – ten spokój zostaje szybko zaburzony przez ostre gitary. Melodyka riffów kojarzy mi się z stylistyką Voivod. Wrażenie robią pełne patosu refreny. Prostszą, bardziej punkową formę ma szybki ‘’The boy who lived before’’, ze świetnie napędzającą całość grą perkusji.

Piotr Małaszyński wyrasta na rasowego rockowego wokalistę – śpiewa z dużym zaangażowaniem łatwo przechodząc od wyciszonych partii do wybuchowych krzyków. Mroczny klimat powraca w powolnym ‘’I don’t care’’, ze słowami: ‘’She needs some love, she needs some pain. I don’t care’’ Porusza środkowy, wyciszony fragment, po w którym Paweł krzyczy: ‘’It’s my blood on the floor.’’

Pogodny charakter ma ballada ‘’Homeland’’ utrzymana w klimacie grunge’u spod znaku Pearl Jam. Moją uwagę zwrócił też ‘’The viper room’’ (kapitalny, budujący napięcie wstęp). Jeśli do tego dodamy ogniste, gitarowe solo, to otrzymamy jedną z najlepszych kompozycji na płycie. Cochise nieraz potrafi zaskoczyć – wymownym tego przykładem jest nieco schizofreniczny blues ‘’Circus’’, z groteskowym, cyrkowym intro.

Mrok i niepokój jest obecny w ‘’Perfect place to die’’.’’ To także jedna z moich ulubionych kompozycji na albumie. W tym utworze jest sporo dramatyzmu słyszalnego nie tylko w muzyce, ale i w śpiewie Pawła. W ‘’Stupid love’’ i ‘’Black summer’’ Cochise zwracają się w stronę ‘’gotyckiej ballady.’’ Niski głos Małaszyńskiego momentami przypomina mi wokalną manierę Johana Edlunda z Tiamat.

Pogodne, folkowe brzmienia przełamane rockiem alternatywnym dominują w ‘’Karmie.’’ Utwór jest może nieco udziwniony, ale na pewno ma klimat. Szczególnie klimatycznie robi się w drugiej minucie, gdy Cochise na chwilę odpływają w orientalne rejony.

‘’The sun also rises for unicorns’’ pokazuje, że zespół nie chce się sztywno trzymać jednej muzycznej konwencji. Kompozycje są zróżnicowane, ale jako całość album brzmi spójnie. Brzmienie krążka jest bardziej surowe, a teksty Pawła mają mroczny, egzystencjalny posmak. ‘’The sun also rises for unicorns’’ na początku może się wydawać płytą trudną w odbiorze i nieco przekombinowaną. Myślę jednak, że warto dać jej szansę i posłuchać kilka razy.