RECENZJA Z KONCERTU GIULIA Y LOS TELLARINI - 31-01-2012, IMPART we WROCŁAWIU
Dodane przez muzol dnia 03.02.2012
Na koncert Giulia Y Los Tellarini czekałem już od dłuższego czasu. Zauroczyła mnie debiutancka płyta ,,Eusebio'' i byłem bardzo ciekaw jak ich wielokulturowa twórczość wypada na żywo.Po lekkim opóźnieniu, na wrocławską scenę Impartu wkroczyli muzycy zespołu i na końcu sama Giulia. Zespół zaprezentował bardzo dynamiczny, atrakcyjny wizualnie i muzycznie koncert.


Treść rozszerzona
Na koncert Giulia Y Los Tellarini czekałem już od dłuższego czasu. Zauroczyła mnie debiutancka płyta ,,Eusebio'' i byłem bardzo ciekaw jak ich wielokulturowa twórczość wypada na żywo.



Po lekkim opóźnieniu, na wrocławską scenę Impartu wkroczyli muzycy zespołu i na końcu sama Giulia. Zespół zaprezentował bardzo dynamiczny, atrakcyjny wizualnie i muzycznie koncert.



Na szczególną uwagę zasługiwała sama Giulia, która w pełni pokazała swój hiszpański temperament i kolekcję wielu szykownych strojów(od tradycyjnie hiszpańskich po gustowną suknie i elegancki kapelusz).



Muzycy zagrali przede wszystkim kompozycje ze świeżo wydanej płyty ,,La'Arrabiatta''. Szczególnie pozytywnie zostały przyjęte: porywające wykonanie ,,Loco amour'', ze zmysłowym tańcem Giuli z ananasem(!), spokojne i melancholijne ,,Turtle'', promujące nową płytę nagranie ,,Warszawa'' czyli ,,piosenka napisana dla pięknych kobiet z Polski''.



Przyznam się,że właśnie dopiero na koncercie można w pełni docenić i zrozumieć tę nieco zwariowaną,ale i intrygującą twórczość Giuli i towarzyszących jej muzyków. Oprócz typowo hiszpańskich rytmów usłyszeliśmy kilka utworów zaśpiewanych przez Giulię po francusku, co tym bardziej pokreśliło uniwersalność i wielokulturowość zespołu.



Wokalistka często podkreślała,że czuje się wspaniale koncertując w Polsce. Świadczyło o tym jest wyznanie wypowiedziane, nota bene po polsku - ,, Polska to nasz drugi dom''.

Najbardziej żywiołowo została odebrana, przez licznie zgromadzona publiczność, kompozycja ,,Barcelona''. To ważny utwór dzięki któremu Giluia Y Los Tellarini stali się tak naprawdę znani.Ciepło też zostało przyjęte, wspomniane wcześniej,ogniste wykonanie ,,Loco amour'' , zmienne nastrojowo ,,Buenos Aires'', a także wieńczące pierwszą część występu - ,,La ley del retiro''.



Muzycy wykonali również kilka nowych utworów – szczególne wrażenie zrobiła na mnie instrumentalna kompozycja,która wybrzmiała na początku drugiej części koncertu. Jej klimat skojarzył mi się z latami 60-tymi i z muzyką filmową Ennio Morricone, napisaną do klasycznych westernów Sergia Leone.



Jedynym minusem tego naprawdę udanego koncertu była nie zawsze zadowalająca akustyka. W bardziej dynamicznych momentach głos Giuli ginął nieco w gęstym potoku dźwięków instrumentów.To jednak nie wpłynęło na moją bardzo pozytywną ocenę całego występu Giuli Y Los Tellarini. Na bis artyści wykonali ,,No quiero crecer'' i życzyli całemu naszemu miastu, aby także ,,nie dorastało i zawsze czuło się młodo''.



Warto więc było się wybrać na ten koncert, aby przez prawie dwie godziny, obcować z tą oryginalną i nie pozbawioną humoru, wielobarwną stylistycznie, muzyką.

Więcej informacji o najbliższych koncertach znajdziecie na stronie:

http://www.gitara.wroclaw.pl/