NIGTWISH ''DARK PASSION PLAY'' (2007)
Dodane przez muzol dnia 08.01.2016
Wydany jesienią 2007 ‘’Dark passion play’’ jest siódmą studyjną płytą fińskiej grupy Nightwish. Utwory utrzymane są w charakterystycznym dla tego zespołu stylu, będącego mieszanką rocka, gotyku i metalu symfonicznego. Pomimo tego płyta jest na swój sposób inna niż dotychczasowe wydawnictwa.


Treść rozszerzona
Wydany jesienią 2007 ‘’Dark passion play’’ jest siódmą studyjną płytą fińskiej grupy Nightwish. Utwory utrzymane są w charakterystycznym dla tego zespołu stylu, będącego mieszanką rocka, gotyku i metalu symfonicznego. Pomimo tego płyta jest na swój sposób inna niż dotychczasowe wydawnictwa.



Na ''Dark Passion Play” nie usłyszymy już głosu wieloletniej, charakterystycznej wokalistki Tarji Turunen (która z zespołem rozstała się definitywnie po nagraniu albumu ''Once”). Jej miejsce zajęła Anette Olzon, co zostało krytycznie przyjęte przez wieloletnich, najwierniejszych fanów zespołu. Czy jednak słusznie? Po przesłuchaniu całości można z pełnym przekonaniem powiedzieć, że nie.

Album otwiera ciekawy melodyjnie, rozbudowany, aczkolwiek nieco przydługi ''The Poet and The Pendulum”. Ten prawie 14 minutowy utwór może spowodować zniecierpliwienie u niektórych słuchaczy. Następne są już znacznie krótsze i łatwiejsze w odbiorze. Mowa tu o wpadających w ucho ''Bye Bye Beautiful” i ''Amaranth”, które ze względu na swoją przebojowość były swojego czasu hitami w wielu komercyjnych rozgłośniach radiowych. W ''Master Passion Greed” można usłyszeć nietypowy dla tego zespołu, zagrany na perkusji motyw kojarzący się z thrash-metalowymi brzmieniami.

Dalsza część płyty utrzymana jest w klimacie podobnym do początkowych utworów, i zróżnicowanym brzmieniu. Raz cięższym i dość szybkim, z mocnymi gitarowymi wstawkami, a raz melodyjnym i lekkim, z dużą ilością partii klawiszowych. Uwagę zwraca również instrumentalny, bardzo przyjemny w odbiorze „Last Of The Wilds”, z melodią przypominającą muzykę folkową. Album zamykają dwa nieco mniej dynamiczne utwory: „7 Days To The Wolves” oraz „Meadows Of Heaven’’, które na tle pozostałych pozostałych wypadają dość przeciętnie. Należałoby się zastanowić, czy faktycznie powinny się na krążku znaleźć.

Podsumowując można powiedzieć, że wbrew wielu nieprzychylnym opiniom, jest to naprawdę dobra płyta - w mojej osobistej opinii najlepsza w dorobku grupy. Co mogę jej zarzucić? Mogłaby być krótsza - 76 minut muzyki można było spokojnie zmieścić w 50-60, eliminując jej najsłabsze momenty. Wtedy byłaby naprawdę doskonała, a jest tylko (albo aż) bardzo dobra.

Grzegorz Łamasz