SABATON ''COAT OF ARMS'' (2010)
Dodane przez muzol dnia 08.01.2016
Piąty studyjny krążek szwedzkiej gwiazdy power - metalu nie zaskoczy słuchaczy nowym, bardziej odkrywczym brzmieniem. Znając wcześniejsze wydawnictwa Sabatona nietrudno zauważyć, że muzycy już od początku działalności grają w jednostajnym, prostym stylu. Czy pomimo tego zawartość ''Coat Of Arms” zasługuje na ocenę negatywną? Bynajmniej.


Treść rozszerzona
Piąty studyjny krążek szwedzkiej gwiazdy power - metalu nie zaskoczy słuchaczy nowym, bardziej odkrywczym brzmieniem. Znając wcześniejsze wydawnictwa Sabatona nietrudno zauważyć, że muzycy już od początku działalności grają w jednostajnym, prostym stylu. Czy pomimo tego zawartość ''Coat Of Arms” zasługuje na ocenę negatywną? Bynajmniej.



Otwierający album utwór tytułowy może zdenerwować nieco cukierkową w brzmieniu linią melodyczną keyboardu, która jest najsłabszym momentem tej płyty. Na szczęście dalej jest już tylko lepiej. Krótki, zagrany na prostych chwytach, żywiołowy ''Midway” ma w sobie coś, co sprawia że chce się nacisnąć przycisk „wstecz” i odsłuchać go ponownie. W mediach komercyjnych płyta była promowana singlem ''Uprising”, opowiadającym o Powstaniu Warszawskim.

Chociaż ''Coat Of Arms” jest podobny do poprzednich płyt, sprawia wrażenie najbardziej dojrzałego albumu, apogeum twórczości Sabatona. Nie ma tutaj tylu przesłodzonych, klawiszowych melodii co na poprzednich albumach. Współbrzmienie wszystkich instrumentów wydaje się być dobrze przemyślane i możliwie najlepiej dopasowane. Płytę mogę polecić szczególnie osobom, które lubią posłuchać Sabatona od czasu do czasu, a nie chcą wydawać pieniędzy na całą dyskografię grupy.

Grzegorz Łamasz