RIVERSIDE - RELACJA Z WROCŁAWSKIEGO KONCERTU (A2, 23-04-2017)
Dodane przez muzol dnia 26.04.2017
Na koncert Riverside czekałem z wielkim zaciekawieniem. Po niespodziewanej śmierci Piotra Grudzińskiego przyszłość zespołu stanęła pod znakiem zapytania. Mariusz Duda, Maciej Łapaj i Piotr Kozieradzki postanowili kontynuować działalność. Na wrocławskim koncercie w roli nowego gitarzysty pojawił się Maciej Meller (znany dobrze z progresywnego Quidam). Przed główną gwiazdą wieczoru wystąpił dwie bardzo interesujące grupy: Sounds Like The End Of The World oraz Lion Sheperd.

Treść rozszerzona
Na koncert Riverside czekałem z wielkim zaciekawieniem. Po niespodziewanej śmierci Piotra Grudzińskiego przyszłość zespołu stanęła pod znakiem zapytania. Mariusz Duda, Maciej Łapaj i Piotr Kozieradzki postanowili kontynuować działalność. Na wrocławskim koncercie w roli nowego gitarzysty pojawił się Maciej Meller (znany dobrze z progresywnego Quidam). Przed główną gwiazdą wieczoru wystąpił dwie bardzo interesujące grupy: Sounds Like The End Of The World oraz Lion Sheperd.
Sounds lLike The End Of The World

Pierwsza z nich zabrała słuchaczy w post rockowo – progresywną podróż. Na początku wybrzmiało ‘’No tresspassing’’ – nagranie tytułowe z drugiej płyty zbudowane na transowym rytmie perkusji oraz punktowych dźwiękach gitar. Sounds Like The End Of The World potrafią różnicować muzyczne nastroje – od spokojnych melodii po mocne, hard rockowe granie.
Lion Sheperd

Muzyka Lion Sheperd to intrygująca mieszanka tradycyjnego rocka i muzyki etnicznej. Zespół zaprezentował kilka piosenek, które trafią na nowy album. Nie mogło zabraknąć przesyconego aurą mistycyzmu ‘’Fly on’’. Lion Sheperd na żywo brzmią znacznie ostrzej niż w studio – momentami wręcz metalowo. Z niecierpliwością czekam na drugą płytę tego niezwykle ciekawego zespołu.
Riverside

Riverside zostali przyjęci bardzo ciepło przez licznie zgromadzoną publiczność. Już od pierwszych taktów ‘’Cody’’ było wiadomo, że będzie to wyjątkowy wieczór. Do trójki muzyków dołączył Maciej Meller. Jego śpiewny styl gry pięknie wpasował się w stylistykę zespołu. Duże wrażenie zrobiły na mnie różnobarwne światła oraz – symboliczne - trzy odwrócone, świecące trójkąty. Dopisało też dobre brzmienie – choć na początku było nieco za głośno.
Riverside

Szczególnie utkwiły mi w pamięci kapitalne wykonania ‘’Second life syndrom’’ i melancholijnej ballady ‘’ The depth of self – delusion.’’ Gdy ze sceny popłynęły dźwięki hipnotycznego ‘’02 Panic room’’ to poczułem gęsią skórkę. Poruszyła mnie też przepełniona smutkiem pieśń ‘’Before’’. Tajemniczość i mrok dominowały w suicie ‘’Discard your fear.’’ Riverside zagrali też ‘’Lost ((Why should frightened by hat?)’’ w specjalnej, akustycznej wersji. Publiczność chętnie śpiewała z Mariuszem Dudą refren:

‘’Come follow me
We’ll go down where the river flows’’

Riverside po raz kolejny udowodnili, że są muzycznym fenomenem na skalę światową. Ich muzyka cały czas brzmi świeżo oraz intrygująco. Ponad dwie i pół godziny progresywnej uczty dla uszu i oczu. Myślę, że dołączenie Macieja Mellera otworzy nowy rozdział w historii zespołu.
Riverside


zdjęcia: Marcin Mlek