DEEP PURPLE W KATOWICACH - RELACJA Z KONCERTU (24-05-2017)
Dodane przez muzol dnia 28.05.2017
Każda wizyta Deep Purple w Polsce jest wielkim wydarzeniem artystycznym. Tym razem zespół ogłosił pożegnalną trasę koncertową ‘’The long goodbye tour.’’ W jej ramach artyści dotarli do, wypełnionego po brzegi fanami, katowickiego Spodka.

Treść rozszerzona
Każda wizyta Deep Purple w Polsce jest wielkim wydarzeniem artystycznym. Tym razem zespół ogłosił pożegnalną trasę koncertową ‘’The long goodbye tour.’’ W jej ramach artyści dotarli do, wypełnionego po brzegi fanami, katowickiego Spodka.

W roli suportu wystąpił kanadyjski Monster Truck. Trzeba przyznać, że ich dynamiczna muzyka, z pogranicza bluesa i hard rocka, skutecznie rozgrzała publiczność. Rock’n’rollowy pociąg Monster Truck ruszył wraz z pierwszymi dźwiękami kapitalnego ‘’Old train.’’

Kwartet wręcz roznosiła energia – artyści biegali po całej scenie. Usłyszeliśmy też rockowe strzały w postaci: ‘’Don’t tell me how to live’’, ‘’She’s a witch’’ czy też ‘’Enforcer’’, z charakterystycznym ‘’woooo’’ w refrenach. Chwilę wytchnienia przyniosła nastrojowa ballada ‘’For the sun.’’ W ciągu niespełna 40 minut Monster Truck skutecznie przygotowali grunt pod występ gwiazdy wieczoru.

Tuż po 21.00 w katowickim Spodku zapadł mrok. ‘’Time for Bedlam’’, z ponurą deklamacją Gillana zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Deel Purple już dawno nie brzmiało tak mrocznie i majestatycznie. Ciśnienie jeszcze bardziej podniosły: szybki ‘’Fireball’’ oraz potężny ‘’Bloodsucker’’. Widać było po muzykach, że granie tych kultowych kompozycji cały czas sprawia im wielką radość.

Gillan w niezłej formie wokalnej, choć słychać, że jego głos nie ma już dawnej mocy. Unikał bardziej forsownych partii wokalnych i czasem zdarzało mu się zafałszować.. Starość nie radość. Niemniej jednak w takich utworach jak ‘’Strange kind of woman’’ i ‘’Lazy’’ zaśpiewał z dużą swobodą i feelingiem.

Magicznym momentem koncertu było piękne wykonanie ballady ‘’The surprising.’’ Słuchając jej naprawdę można było odpłynąć gdzieś w nieznane. Prawdziwa muzyczna perełka. Z nowej płyty Deep Purple zagrali też ‘’Johnny Band’’ oraz ‘’Bird of prey’’. Szkoda, że w setliście nie znalazły się na przykład: ‘’All I want is you’’ czy też ‘’One night in Vegas’’ – moim zdaniem nagrania znacznie ciekawsze i bardziej reprezentatywne. Nie przekonała mnie koncertowa wersja ‘’Uncommon man’’ (zbyt nachalne skojarzenia z twórczością ELP). Znacznie lepiej sprawdził się, pełen rockowej werwy, ‘’Hell to pey.’’

Dla mnie muzycznym bohaterem wieczoru był Don Airey. Ujęła mnie jego wielka muzykalność, wspaniała technika i talent do dobierania odpowiednich brzmień. Świadectwem tego było rozbudowane intro do ‘’Perfect Strangers’’, w którym Airey zagrał mazurka i Etiudę Rewolucyjną Szopena, a nawet ludową piosenkę ‘’Szła dzieweczka do laseczka.’’ Nie mogło też zabraknąć cytatu ze słynnego ‘’Mr. Crowley’’ Ozzy’ego Osbourne’a.

Sam ‘’Perfect strangers’’ został zagrany z iście symfonicznym rozmachem (kapitalne, orkiestralne akcenty klawiszy w refrenach). Bardzo podobały mi się też pełne rockowego żaru koncertowe wersje ‘’Space Truckin’’ oraz kultowego ‘’Smoke on the water’’ (z chóralnie odśpiewanym przez fanów refrenem). Nota bene, w trakcie wykonań tych utworów na ekranie z tyłu sceny był pokazywane wizualizacje (kosmiczna przestrzeń oraz nagłówki gazet informujących o pożarze w Montreaux).

Naturalnie profesjonalizmu nie można odmówić pozostałym muzykom – zwłaszcza Morse’owi, który mimo ostatnich problemów z dłońmi zagrał rewelacyjnie. Aż miło było posłuchać jego ‘’muzycznych pojedynków’’ z Airey’em.

Na bisy nie trzeba było długo czekać. Po krótkim jammie wokół słynnego tematu ‘’Green onions’’ oraz solo Rogera Glovera zespół zaintonował ‘’Black night.’’ Tym razem Steve Morse zachęcił publiczność do śpiewania….z jego gitarą. Ta doskonale też się bawiła przy gorących rytmach ‘’Hush.’’ Zrobiła się taka atmosfera jak podczas zabawy sylwestrowej. Wielka szkoda, że na bis nie usłyszeliśmy ''Highway star''.... Mimo tego warto było, przez prawie dwie godziny, obcować z rockową legendą. Na pochwałę zasługiwało dobre, potężne i selektywne brzmienie.

Trzeba przyznać, że mimo sędziwego wieku muzyków nadal potrafią wykrzesać z siebie wiele rockowej energii. Patrząc na zadowolonych i wyluzowanych Purpli aż trudno uwierzyć, że rzeczywiście chcą przejść na muzyczną emeryturę. Może jednak jeszcze będzie szansa zobaczyć ich na żywo w Polsce?