MARCIN PAJĄK - ''LAST DAY'' (2020)
Dodane przez muzol dnia 02.12.2020
‘’Last day’’ jest już trzecim albumem Marcina Pająka – gitarzysty i kompozytora działającego w Wielkiej Brytanii. Podobnie jak w przypadku poprzednich wydawnictw Marcin sam zagrał na wszystkich instrumentach, a także zadebiutował jako wokalista w kilku kompozycjach. Artystę wsparli: El Gordo Murkin (zaśpiewał w ‘’Nothing is real’’) oraz W.R.Ona (stylowe partie basu w ‘’Lost in time’’).

Treść rozszerzona
‘’Last day’’ jest już trzecim albumem Marcina Pająka – gitarzysty i kompozytora działającego w Wielkiej Brytanii. Podobnie jak w przypadku poprzednich wydawnictw Marcin sam zagrał na wszystkich instrumentach, a także zadebiutował jako wokalista w kilku kompozycjach. Artystę wsparli: El Gordo Murkin (zaśpiewał w ‘’Nothing is real’’) oraz W.R.Ona (stylowe partie basu w ‘’Lost in time’’).

‘’This world’’ zaskakuje swoim mrocznym, wręcz gotyckim nastrojem (pięknie zbudowanym przez grę fortepianu, programowo ‘’mechanicznie’’ brzmiącą perkusję i dobiegającym, jakby z oddali, śpiewem Marcina). Tekst jest smutną refleksją nad światem, który jest przez nas sukcesywnie niszczony.

Dwuczęściowa kompozycja tytułowa to już czysta, progresywna magia. Delikatne dźwięki gitary, kojący głos Marcina i ogólnie rozmarzony nastrój. Jak jeszcze dodamy do tego ekspresyjną grę saksofonu to mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. Druga część przykuwa uwagę transowym charakterem wykreowanym przez pulsujący bas i marszowy rytm perkusji.

‘’Hope’’ nawiązuje do gotyckiej stylistyki ‘’This world’’, z fortepianem w roli głównej i orkiestralnym tłem. To przepełniona smutkiem ballada o zagubieniu w labiryncie życia. Jedyną nadzieją pozostaje miłość.

Na uwagę zasługuję, zbudowany na wyrazistym, połamanym rytmie, ‘’These moments’’, kojarzący mi się z estetyką Porcupine Tree. Porusza, bogaty brzmieniowo, ‘’Nothing is real’’, zaśpiewany przez El Gordo Murkina. Rock progresywny najwyższej próby.

Przejmującym, muzycznym hymnem o wyzwolenie ze strachu jest ‘’Release me from my fear.’’ Utwór ma w sobie niesamowity, muzyczny urok, któremu trudno się oprzeć. Ciekawy, mocno orientalizujący klimat ma ‘’Lost in time’’, z kapitalną grą wirtuoza basu – W.R.Ona . Utwór szybko nabiera tempa i dźwiękowej intensywności.

Mrocznie i zarazem psychodelicznie robi się, gdy słuchamy ‘’Sometimes.’’ Szczególnie podoba mi się środkowa, free jazzująca improwizacja zespołowa. Zaskakuje hipnotyczny ‘’Talking with sprits’’ , mający formę dźwiękowego obrazu towarzyszącemu jakiemuś obrzędowi lub rytuałowi.

‘’Last day’’ trzyma w napięciu do samego końca. Jest to różnorodna stylistycznie muzyka w duchu szeroko pojętego rocka progresywnego. Podziwiam Marcina za jego kreatywność (również jako twórcy oprawy graficznej płyty) i wielką wrażliwość muzyczną. ‘’Last day’’ to płyta, do której na pewno często będę wracał.