Zapraszam do posłuchania naszego utworu "Oddmenout". Utwór zaczyna się od ciszy, zatem proszę o cierpliwość.
|
Gości online: 2
Użytkowników online: 0
Łącznie użytkowników: 20,154
Najnowszy użytkownik: pcptydit74
|
|
Piractwo fonograficzne to obecnie coraz większy problem, który spędza sen z powiek przemysłowi muzycznemu na całym świecie. Każdy, kto choć trochę interesuje się muzyką i ją kupuje, na pewno zetknął z tym zjawiskiem. Problem ten zawsze wzbudzał wiele kontrowersji i był przedmiotem burzliwych dyskusji. Na ten temat wypowiadali się także Ci, których ten proceder najbardziej dotyczył -artyści. W swoich rozważaniach chciałbym się przede wszystkim skupić na kwestiach związanych z muzyką utrwaloną na różnych nośnikach.
W świetle prawa piraci fonograficzni to przestępcy , ponieważ bez zezwolenia i po zaniżonych cenach kradną własność intelektualną i czerpią z tego korzyści finansowe.
W Polsce problem ten był szeroko dyskutowany na początku lat 90-tych, kiedy to na mocy ustawy o prawie autorskim z półek sklepowych zniknęły sprzedawane wcześniej- bez licencji-taśmy. Obowiązkowe stały się hologramy naklejane na taśmy i płyty CD. Oryginalne wydawnictwa artystów zagranicznych zaczęły pojawiać się w Polsce dopiero pod koniec lat 80-tych. Zjawisko piractwa fonograficznego jeszcze bardziej przybrało na sile, gdy na rynku pojawiły się przegrywarki płyt CD, a także DVD. W związku z tym z roku na rok zaczęła spadać sprzedaż płyt obniżony został próg ilościowy za który dana płyta staję się złotą bądź platynową.
Obecnie za sprzedaż 35 tysięcy egzemplarzy artysta dostaje Złotą Płytę(w dziale muzyki rozrywkowej) i za 5 tysięcy w dziale muzyki jazzowej i klasycznej. Natomiast Platynę można uzyskać po sprzedaniu 70 tysięcy muzyki rozrywkowej i po 10 tysięcy klasyki i jazzu.. Za sprzedaż ponad 100 tysięcy egzemplarzy danego tytułu płyta uzyskuje status Diamentowej. Oprócz tego ZPAV(Związek Producentów Audio Video) przyznaje co roku Fryderyki.
Winę za obecny stan ponosi po części sam przemysł muzyczny. Okazuję się bowiem,że w cenę całego sprzętu do nagrywania i kopiowania wliczona jest 3% ,,ukryta'' opłata na rzecz organizacji reprezentujących artystów i firmy wydawnicze. Nie każdy kupujący sprzęt audio – video zdawał sobie z tego sprawę.
Sympatycy muzyki często dają wyraz swej niezgody na panujący obecnie stan na polskim rynku fonograficznym. W prowadzonych przez miesięcznik muzyczny ,,Teraz Rock'' corocznych podsumowaniach w kategorii ,,największe rozczarowanie'' zawsze na pierwszym miejscu
wygrywają ,,wysokie ceny płyt.”. Przeciętnego Polaka nie stać na zakup płyty,której średnia cena waha się od 50 – 80 zł (rodzime wydawnictwa są nieco tańsze). Dlatego też woli korzystać z alternatywnych źródeł ,takich jak: giełda, znajomi,internet itp. Ceny płyt są wogóle nie dostosowane do zarobków przeciętnego Polaka . Oczywiście przedstawiciele dużych koncernów fonograficznych argumentują, że ceny płyt w Polsce wcale nie są wyższe niż w innych państwach. Ale zarobki przeciętnego Anglika bądź Hiszpana są kilkakrotnie wyższe, więc może sobie on pozwolić na zakup nawet kilku płyt miesięcznie.
Sytuację dodatkowo utrudnia fakt zupełnego wycofania z rynku oryginalnych taśm magnetofonowych. Powszechnie obecne przed 1989 rokiem płyty analogowe stały się luksusem dla kolekcjonerów ,za który nieraz trzeba słono zapłacić.
A i wybór tytułów i stan samych nośników pozostawia wiele do życzenia. Trzeba też dodać, że koszt produkcji jednego CD to 1 zł. Skąd więc takie wygórowane ceny? Przede wszystkim z winy wielu pośredników(reklamy,poligrafia, dystrybucja,marża sklepowa sięgająca niekiedy 30% ceny, itp.). Wszystko to wpływa na tak wygórowane ceny .
Myślę,że należy także zwrócić uwagę na aspekt moralny całego procederu( Z punktu widzenia religii katolickiej kradzież jest grzechem, a właśnie działalność piratów fonograficznych jest działaniem przeciwko Dekalogowi(polemika księdza Grzegorza Ułamka z internautką Martą). Przykazanie ,,Nie kradnij'' nie dotyczy więc jedynie tworów materialnych,ale także dóbr niematerialnych ,jak utwór muzyczny bądź tekst. Z racji społecznego przyzwolenia nikt, kto kupuje piracką płytę, nie czuje z tego powodu wyrzutów sumienia i tego,że uczestniczy w nielegalnym procederze, przykładając swoją rękę do kradzieży własności intelektualnej.
Muzyka nie jest przecież czymś bez czego nie można żyć, więc logicznie argumentując nie należy jej nabywać w nielegalny sposób. Ale z drugiej strony meloman może się poczuć okradany, gdy zdaję sobie sprawę,że cena tego samego wydawnictwa muzycznego w różnych miejscach tak bardzo się nieraz różni.
Trochę więc dziwi fakt,że ceny płyt nie spadają. Dla przykładu: Islandia,Węgry i Norwegia zdecydowały się obniżyć stawkę VAT na nagrania dźwiękowe. Należy przecież pamiętać,że muzyka jest takim samym dobrem kulturalnym jak książka, gazeta itp. Znany artysta Jean Michel-Jarre uważa,że wysokie opodatkowanie nagrań nie ma w ogóle racji bytu. Muzyka wypełnia całe nasze życie i każdy powinien mieć do niej możliwie tani i łatwy dostęp. Problem ten jak widać jest bardzo złożony i wielopłaszczyznowy. Muzyka nie jest co prawdą rzeczą pierwszej potrzeby,ale ludzie powinni mieć do niej łatwy i szeroki dostęp ,skoro jest dobrem kultury. Zbyt wygórowane ceny płyt ostatecznie powodują, że rynek piracki staje się naturalną konkurencją dla legalnych wydawnictw. Z drugiej strony każdy twórca ma przecież prawo do wynagrodzenia za stworzone przez siebie dzieło. Ale na przykład nic nie stało na przeszkodzie,aby płyty Ich Troje kosztowały nieco ponad 20 zł. Na pewno przełożyło się to na większą liczbę sprzedanych egzemplarzy i co za tym idzie ogromną popularność tego tria. Dlaczego inni wykonawcy nie poszli tą samą drogą?
Innym doskonałym przykładem jest wydawana od kilku lat seria płyt ,,Mini – max'' z nagraniami młodych zespołów, które dopiero stawiają pierwsze kroki na muzycznej scenie. Autorem tego zacnego przedsięwzięcia jest bardzo znany i szanowany prezenter radiowej ,,Trójki'' – Piotr Kaczkowski. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Płytę wydano ,,po kosztach'' i sprzedawano w cenie 15 zł.
Nielegalna sprzedaż płyt nie dotyczy jedynie ,,świata realnego''. Istotnym problemem jest tak zwane piractwo internetowe(elektroniczne). Cytując za Wikipedią:
PIRACTWO (elektron.)
p. elektroniczne - bezprawne (bez spełnienia warunków określanych przez prawo autorskie) wykonywanie w celach komercyjnym kopii utworów artystycznych lub wytworów intelektualnych zarejestrowanych na nośniku elektronicznym (nagrania audio/wideo, programy komputerowe, tłoczenie płyt kompaktowych); często wiąże się z włamaniem do elektronicznych baz danych (hakerstwo) i celowym, niekiedy nie umotywowanym ich niszczeniem lub infekowaniem wirusami komputerowymi; nasiliło się po upowszechnieniu dostępu do światowych sieci informatycznych, np. Internetu; ścigane z mocy prawa krajowego oraz umów międzynarodowych , podobnie jak nagrywanie i sprzedaż albumów popularnych wykonawców, często nawet przed oficjalną premierą (tzw. p. fonograficzne); 2003 wg raportu międzynarodowej. organizacji przemysłu. fonograficznego (IFPI) listę 10 krajów o najwyższym piractwie fonograficznym otwierają Chiny (90% nagrań w sprzedaży ma charakter nielegalny), za nimi jest Brazylia, Hiszpania, Meksyk, Paragwaj, Polska (41%), Rosja, Tajwan, Tajlandia i Ukraina.
W świetle prawa to także przestępcza działalność, bo bez zgody twórców muzyki ich dzieła są za darmo udostępniane i ściągane przez miliony internautów na całym świecie .Z jednej strony to doskonała forma promocji artystów,ale z drugiej strony nie przynosi to im żadnych finansowych profitów. Dlatego też niejednoznacznie można ocenić działalność Napstera. Program ten to taka internetowa giełda nagrań, gdzie każdy użytkownik może wymienić się z drugą osobą utworami w systemie MP3. Możemy także porozmawiać o muzyce, korzystając z opcji chat. Autorem tego programu był student I roku informatyki Shawn Flamming. Wraz ze starszymi od siebie studentami wymieniał się muzycznymi plikami.
To zainspirowało go do stworzenia programu, który umożliwiałby łatwą wymianę plików użytkownikom netu na cały świecie.
Ale ten pomysł miał jeden poważny mankament – udostępniane nagrania w większości były nielegalne. Dlatego też działalnością Flaminga zainteresowała się RIAA(Recording Industry Association of America – Związek Amerykańskich Producentów Płytowych).Napster został potępiony prawnie za wspieranie piractwa muzycznego w internecie. Firmy Flaminga nie można było jednak bezpośrednio oskarżyć o łamanie prawa autorskiego, gdyż na jej serwerach nie są przechowywane ani transmitowane przez nie żadne utwory. Dużym echem odbił się na świecie słynny proces ,jaki wytoczył Napsterowi muzycy Mettaliki. Doprowadzono w ten sposób do zablokowana kont wielu tysięcy użytkowników programu.
Muzycy chcieli w ten sposób zamanifestować przeciwko nieodpłatnemu ściąganiu plików muzycznych zespołu z internetu. Wywołało to sporą burzę wśród fanów zespołu. Jedni przyznawali mu rację,a inni oskarżali o pazerność(trzeba dodać, że wówczas Metallica była już międzynarodową gwiazdą). Według amerykańskiej ustawy o prawie autorskim(Digital Millenium Copyright Act) dostawca, na którego serwerze znaleziono nielegalnie skopiowane materiały lub odsyłacze, musi usunąc piracką zawartość serwera. Metallica przedstawiła listę użytkowników internetu, którzy, zdaniem zespołu, kopiowali nielegalne nagrania grupy. Pozwane zostały uniwersytety, gdzie studenci także zajmowali się tym procederem. Ale rektorowie uczelni nie mogli przecież odpowiadać prawnie za swoich studentów....
Sam przykład powodzenia Napstera uświadamia nam jak wielka jest skala problemu, jaką jest piractwo w sieci i poza nią. Wszelkie zakazy i nakazy w tych kwestiach raczej nic nie pomogą, bo w miejsce tego programu powstaną setki innych. A użytkownicy zawsze będą zainteresowani takim rodzajem wymiany. Paradoksalnie- pomimo licznych zakazów i wytaczanych spraw sądowych- popularność Napstera znacznie wzrosła.
Duże wytwórnie często starały się do końca kierować karierą artysty, pozbawiając go jego praw autorskich. George Michael,który od niemal 10 lat był związany kontraktem z SONY, wytoczył potem tej firmie proces. Chciał w ten sposób zaprotestować przeciwko agresywnej polityce dużej wytwórni,która miała ochotę uczynić z artysty ,,maszynkę do robienia pieniędzy'' i w pełni decydować o jego artystycznej karierze. Taki los spotkał także inne wielkie gwiazdy muzyki pop (np. Prince'a). Przedmiotowe traktowanie artystów przez liczące się na rynku wytwórnie muzyczne to coraz bardziej powszechne zjawisko.
I tu dochodzimy do pojęcia ,,prawa autorskiego'', które w Polsce weszło w życie w 1994 roku. Ustawa ta chroni twórcę i jego dorobek artystyczny(zdjęcia,obrazy,muzykę itp.)
Prawo autorskie to zbiór norm prawnych, których przedmiotem jest zapewnienie ochrony twórczości naukowej, literackiej i artystycznej. W znaczeniu podmiotowym oznacza to uprawnienia majątkowe i osobiste autora do stworzonego przezeń dzieła. Prawo to ma służyć podtrzymaniu więzi prawnej łączącej autora ze wykreowanym przez niego dziełem. Centralną kategorią prawa autorskiego jest utwór, który jest pojmowany jako wszelki przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Każda przeróbka bądź też opracowanie utworu danego twórcy także zawiera się ściśle w ramach prawa autorskiego. Przy czym za opracowanie nie uważa się utworu, który powstał w wyniku inspiracji cudzym utworem. W myśl ustawy o prawie autorskim wszelkie produkty działalności artystycznej mogą zostać uznane za prawnie legalne, jeśli sam twórca wyrazi na to zgodę. W radiu i telewizji można nadawać utwory muzyczne po wcześniejszym porozumieniu się z organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. W ustawie jest także powiedziane,że można nieodpłatnie korzystać z dzieła twórcy z już rozpowszechnionego utworu na użytek osobisty. Natomiast ,, zakres własnego użytku osobistego'' obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.
Prawa osobiste twórcy nigdy nie wygasają i nie mogą zostać przeniesione na inne osoby, natomiast prawa majątkowe są zbywalne i dziedziczne lecz tracą ważność wraz z upływem określonego czasu. Prawo to zostało ukształtowane już w XIX wieku ,a uregulowane przez międzynarodową umowę podpisaną w Bernie w 1866, tzw. Konwencją Berneńską oraz Genewskiej Konwencji Powszechnej z 1952(uaktualnienie w 1971). Polska jest stroną obu konwencji od 1919. Należy dodać, że kwestią praw autorskich zajmują się także duże organizacje.
Często działają one w formie stowarzyszeń i zrzeszają twórców,artystów,wykonawców,producentów lub też organizacje radiowe i telewizyjne(ich zadaniem jest zbiorowe zarządzanie i ochrona powierzonych im praw autorskich).
Jak już wcześniej wspomniałem i tak trudną już sytuację na rynku fonograficznym dodatkowo skomplikował fakt pojawienia się internetu(najtrudniej podlegającemu kontroli źródeł wiedzy). Obecnie każdy jego użytkownik, korzystając z bogatej oferty programów ,może ściągać dowolną ilość piosenek lub nieraz całe płyty niemal każdego artysty/zespołu. Oczywiście wszystko za darmo. Ma także dostęp do tak zwanych ,,białych kruków'' wydawniczych, których raczej nie znajdzie na półkach sklepowych(a jeśli nawet- to po astronomicznych cenach).
Jednakże traci na tym cały przemysł muzyczny i ,co za tym idzie, sami muzycy. Często więc bywa tak,że duże wytwórnie,które nieraz same wykorzystują artystów, zabierając im prawa autorskie ,,napuszczają'' ich, aby głośno mówili,że są okradani przez społeczeństwo. A prawda jest często taka,że muzycy zwykle najmniej w całym tym procesie zarabiają.
Fani muzyki zwykle nie zastanawiają się dogłębnie nad tym, czy kupując piracką płytę kogoś okradają czy też nie. Najbardziej ich interesuje,aby zdobyć dany tytuł za możliwie jak najniższą cenę.. A sprzedaż nielegalnych płyt i oprogramowania komputerowego ciągle wzrasta.
Jak wykazują badania ,co najmniej 40 % całego rynku sprzedanych na świecie płyt to produkty pirackie. W rankingu państw najbardziej zagrożonych przez nielegalne wydawnictwa jest Polska. W 2002 roku, jak podaje ZPAV, światowy rynek osiągnął 1,8 miliarda zysku Natomiast wartość rynku pirackiego wynosi 4,6 miliarda, przy 7-krotnym wzroście w stosunku do 2001 roku.
Coraz bardziej powszechnym zjawiskiem jest pojawianie się muzycznych nowości na nielegalnym rynku na długo przed oficjalną premierą. To naturalnie duży cios dla wytwórni no i dla samych artystów. Sprzedaż pirackich płyt regularnie wzrasta, szczególnie w Azji i w Rosji.
Rozwój piractwa na wysoką skalę stał się możliwy dzięki nowoczesnym środkom technicznym(powszechne w użyciu przegrywarki CD i DVD)
Według raportu ZPAV Polska znajduję się w grupie 5 krajów priorytetowych, w których istnieje konieczność prowadzenia działań antypirackich.
Równocześnie wraz ze wzrostem piractwa wzrasta liczba zatrzymanych osób i nielegalnych wydawnictw.
Jak czytamy w raporcie OECD:
,,Bardzo trudno udowodnić , że istnieje jakiś związek pomiędzy malejącą sprzedażą płyt a coraz większą popularnością sieci bezpośredniej wymiany plików. Na sprzedaż płyt CD oraz muzyki w internecie negatywnie wpływają raczej ,,fizyczne'' piractwo fonograficzne, coraz powszechniejsze zjawisko kopiowania płyt CD dla znajomych,a także pojawienie się na rynku nowych produktów multimedialnych.''
Ale pojawiają się także opinie,że koniec piractwa fonograficznego jest coraz bardziej realny. Juliusz Szarmach w swoim artykule pisze o coraz bardziej skutecznych akcjach policji i o rosnącym zainteresowaniu odpłatnym ściąganiem muzyki z internetu. Okazuję się,że sprzedaż nielegalnego oprogramowania jest znacznie mniej dynamiczna niż to miało miejsce w poprzednich latach.
Pomimo rekordowych zysków ze sprzedaży płyt pirackich na świecie odnotowujemy znaczne osłabienie tego rynku. Polska zatem powoli przestaje być krajem ,w którym zjawisko to miałoby być wielkim zagrożeniem dla artystów i wytwórni muzycznych na świecie.
Do ustawy o prawie autorskim został wprowadzony osobny rozdział, który reguluje kontrolę produkcji. Ma być również zlikwidowany handel na Stadionie Dziesięciolecia . Będzie to służyło ograniczeniu nielegalnego handlu płytami,taśmami,analogami itp. Działania te odbiją się także na straganach w całej Polsce, które brały towar właśnie z Warszawy.
Cały czas są także prowadzone tajne akcje policji. Kłopot jednak pojawia się wraz z piractwem internetowym. Policja może wkroczyć do mieszkania, gdy posiada nakaz(musi zaistnieć podejrzenie,że w danym miejscu znajduje się nielegalne oprogramowanie). Na coraz szerszą skalę prowadzone są także działania mające na celu ograniczenie ,,internetowej wymiany plików''(P2P). Znajdujące się w internecie utwory,będące w świetle prawa własnością intelektualną, powinny być udostępniane za opłatą. Należy także dodać,że walkę z piractwem coraz częściej prowadzą europejskie organizacje.
Dla przykładu brytyjski przemysł fonograficzny jest przygotowany do prowadzenie procesów przeciwko osobom nielegalnie udostępniającym w internecie pliki muzyczne. Aby zmylić użytkowników komputera coraz częściej w wirtualnej przestrzeni krążą tak zwane ,,fałszywki'' czyli nagrania imitujące właściwe utwory muzyczne. Może to zatem skutecznie zniechęcić internautów do ściągania muzyki z niepewnego źródła.
Środowisko piratów jest jednak bardzo dobrze zorganizowane i często dysponuje o wiele bogatszą ofertą niż tradycyjne sklepy muzyczne.
Nasuwa się jednak pytanie – czym różni się internetowe udostępnianie plików za pomocą P2P od tradycyjnego pożyczania i przegrywania płyt od znajomych? Tylko źródło jest inne. Takie pytania można by mnożyć.
W opinii Marka Staszewskiego,Pełnomocnika ZPAV:
,,Sprzedaż internetowa w 2005 roku plików audio czy audio-wideo osiągnęła w skali świata wartość ponad 1 mld dolarów, co stanowi o 6% udziale w tym rynku. Jeszcze w 2003 roku sprzedaż ta była bliska zeru, wiec dynamika jest naprawdę duża.
W 2005 roku pobrano 2 mld utworów,legalnie około 420 mln. Wraz ze wzrostem sprzedaży legalnej muzyki w internecie zmniejszyło się piractwo internetowe,choć nie w Polsce.''
Według statystyk pirackie płyty biją rekordy sprzedaży w bardzo wielu krajach. Przemysł muzyczny najbardziej zaniepokoił fakt,że Hiszpania znalazła się w gronie dziesięciu krajów, gdzie piractwo fonograficzne osiągnęło już niepokojący wysoki poziom (34 %). Inne zagrożone kraje to: Brazylia, Chny, Indie, Indonezja, Meksyk, Pakistan, Paragwaj, Rosja i Ukraina. Jednakże największym rynkiem pirackim, wartym 411 mln dolarów, pozostają Chiny (85 % całej podaży).
Poważne kłopoty ma także Meksyk, który był przecież do niedawna jedną z największych potęg muzycznych (60 % rynku). Podobnie wzrósł udział nielegalnych płyt na rynku w Indiach(56 %).
Zdecydowanie największym eksporterem płyt pirackich pozostaje Pakistan. Dramatyczna sytuacja jest także w Paragwaju gdzie zaledwie 1 % nagrań jest legalny.
Wysoki poziom piractwa utrzymuje się także na Ukrainie (68 %) . Drugą potęgą nielegalnych wydawnictw stała się także Rosja (66 %). Jak podają dane ponad 85 % płyt, zarówno z repertuarem polskim jak i zagranicznym, pochodzi właśnie z tłoczni rosyjskich a także i Ukraińskich.
Polska posiada serwisy, które udostępniają za opłatą muzykę, ale ich udział w rynku ciągle jest jeszcze bardzo mały. Zdaniem Marka Staszewskiego w Polsce są duże problemy z uzyskaniem licencji. Jest zazwyczaj kilka osób,które posiadają prawa do utworów(są to głównie autor,artysta i producent). Artyści boją się udostępniać swoją twórczość w internecie, bo mają obawy ,czy nie zostanie ona w nielegalny sposób pobrana przez użytkowników.
W Polsce nie ma jeszcze dobrze działających struktur płatniczych. Większość użytkowników internetu to młode osoby ,którym brakuje doświadczenia w elektronicznych formach płatności. Marek Staszewski uważa także,że dane utwory artysty powinny być skierowane do ściśle określonego kręgu odbiorców.
Na indywidualnych stronach zespołów często jednak można pobrać plik muzyczny bez żadnych opłat. Jest to forma zachęty,a także reklama dla danego artysty. Pojawiają się także pomysły udostępniania całej nowej płyty( niedużym kosztem).Tak zrobił polski zespół Perfekt, promując w ten sposób swój album ,,Schody''. Z kolei amerykańska grupa Pearl Jam złożyła oficjalny protest przeciwko dużym cenom biletów ,jakie ustalała agencja zajmująca się organizowaniem występów. Bardzo odważną decyzją zespołu była także chęć publikacji oficjalnych bootlegów koncertowych(wszystko z myślą o fanach)
Kwestie regulacji prawnej odnośnie internetu są jednak skomplikowane. Bardzo trudno kontrolować tak dynamiczne źródło wiedzy jakim jest bez wątpienia internet.
Postęp techniczny i coraz łatwiejszy dostęp do muzyki w różnych formach raczej nie zmieni obecnej, i tak już trudnej ,sytuacji na rynku fonograficznym.
Muzyką interesują się raczej młode osoby ,które jeszcze nie pracują, i w związku z tym nie stać je na zakup oryginalnej płyty ulubionego artysty po wygórowanej cenie.
,,Jestem załamany tym,jak wielkie jest w Polsce przyzwolenie społeczne na tego typu zjawiska. Widzę to zarówno wśród moich znajomych z branży, jak i wśród ludzi związanych z telewizją czy radiem. Oni ściągają różną muzykę w jakimś kosmicznym rozmiarze''
żalił się Sławomir Pietrzak,szef SP Records(wydawca między innymi płyt Kazika i Pidżamy Porno).
Właśnie twórczość wyżej wymienionych artystów jest najchętniej ściągana w P2P.
Cały czas jest prowadzona otwarta woja przeciwko internautom,którzy nielegalnie udostępniają muzykę. Jak podają policyjne statystyki w Koszalinie funkcjonariusze przeszukali mieszkanie studenta I roku informatyki,który udostępniał w sieciach P2P aż 115 GB danych(większość z nich to muzyka i filmy). Wśród zatrzymanych osób znalazł się także nawet niemiecki pastor.
Na całym świecie coraz więcej jest zawiadomień i postępowań prowadzonym przeciwko tak zwanym ,,przestępstwom internetowym;;
Ale ta walka będzie niezwykle trudna i mozolna. Ustalenie ,jaki użytkownik ściąga nielegalne pliki jest trudne, a ZPAV musi zebrać materiał dowodowy. Policja musi także znać podejrzanego a informacje na ten temat może wydobyć od dostawcy internetowego. Ale współpraca z firmami nie układa się wzorowo. Zastanawiający jest fakt,że na przykład w USA największa wytwórnia płytowa Universal zdecydowała się na obniżenie ceny albumów do 30 %. Ta dyrektywa będzie, niestety, na razie dotyczyła tylko Stanów Zjednoczonych. Decyzja ta podjęta została w odpowiedzi na coraz większy udział rynku pirackiego w sprzedaży płyt. Jak wykazują badania w latach 2000 – 02 sprzedaż płyt CD w USA spadła o około 15 %. W 2000 roku sprzedano 940 mln płyt, a w 2002 roku 800 mln.
Będzie to na pewno sygnał dla innych dużych wytwórni. Szkoda,że na takie rozwiązania nie zdecydował się nasz rodzimy przemysł fonograficzny. Może dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie O stawki VAT na muzykę? W końcu to także dobro kultury i każdy powinien mieć do niego możliwie jak najlepszy dostęp. Zastanawiający jest fakt, dlaczego akurat pod przykrywką prawa autorskiego duże wytwórnie i korporacje muzyczne chcą osiągnąć tak duże zyski. Robert Fripp, lider słynnej brytyjskiej grupy, stwierdził nawet,że wielu pracowników biznesu traktuję muzykę tak samo jak sprzedaż ciastek. Oni nie muszą się znać na muzyce, bo dla nich to czysty interes. Spłyca to, moim zdaniem, całą istotę sztuki, jaką bez wątpienia jest muzyka.
Nie zahamuje się postępu technologicznego i co za tym idzie unowocześniania form zdobywania muzyki. Konsument muzyki zawsze będzie szukał możliwie jak najmniej kosztownych sposobów na zdobycie nagrań swoich ulubionych artystów.
A jak wygląda sytuacja w Polsce? Według przeprowadzonych w dniach 6-8 października badań PBS i Gazety Prawnej wynika,że Polacy dają przyzwolenie na piractwo fonograficzne i sami często korzystają z jego owoców. Większość z ankietowanych woli po prostu zakupić tańszy ,choć nielegalny produkt. Zarobki przeciętnego obywatela nie pozwalają na zakup jedynie oryginalnego oprogramowania. Dlatego też Polacy maja dość liberalny stosunek do zakupu nielegalnych płyt a także oprogramowania komputerowego. Tylko niewielki odsetek respondentów uważa,że piractwo, jako jawne przestępstwo, powinno być karane wysokimi grzywnami. Ale dużo pytanych uważa,że karane powinni być osoby sprzedające i udostępniające w sieci internetowej nielegalne płyty i piki muzyczne. Według społeczeństwa polskiego piractwo ma znikomą szkodliwość społeczną i dlatego nie należy przesadnie karać osób zajmujących się tym procederem.
. Dużo respondentów wskazuje na słabość regulacji dotyczących praw autorskich. Ale moim zdaniem problem leży nie tyle w niedoskonałości samego prawa co raczej w jego skutecznym egzekwowaniu. Za nielegalne rozpowszechnianie własności intelektualnej bez zgody twórcy grozi kara 5 lat wiezienia. Społeczeństwo polskie uważa za dopuszczalne bezpłatne ściąganie plików muzycznych z internetu.
W chwili obecnej batalia prowadzona z piractwem przypomina trochę walkę z wiatrakami. Nie można ,stosując połowiczne środki, osiągnąć zadowalających efektów. Ceny płyt nie spadają,a klient ma coraz mniejszy wybór, jeśli chodzi o ofertę muzyczną. Alternatywą mogą być okresowe obniżki cen lub też atrakcyjne wyprzedaże starszych tytułów,jednak to nie rozwiąże problemu do końca. Myślę,że najskuteczniejszą metodą byłoby stopniowe obniżanie cen ,tak, aby sprzedaż płyt pirackich przestała się opłacać. Obecnie jest to mało realne, ponieważ chęć zysku dużych koncernów fonograficznych nadal jest zbyt duża. Dlatego też, jak już wspomniałem wcześniej, duże wytwórnie wykorzystują swoich artystów, aby walczyli w niby „swojej sprawie”, zamiast radykalnie przeorganizować własną branżę i dystrybucję. Rosnący w geometrycznym postępie rynek elektroniczny, nie poddający się łatwej kontroli, może to na nich wymusić- ale czy tak będzie i w jakim stopniu -zobaczymy.
.
|
|