facebook


Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Ostatnie artykuły
Koncert zespołu ARMI...
Ściągać czy nie ścią...
,,Będziesz moją pani...
Piractwo fonograficzne
Richard Wright (1943...
Muzyka
Zapraszam do posłuchania naszego utworu "Oddmenout". Utwór zaczyna się od ciszy, zatem proszę o cierpliwość.


Naucz się:
Jak stworzyć fenomen grozy w muzyce

Jak zdać każdy egzamin? Poznaj metody mistrzów

Jak poradzić sobie na egzaminie ze statystyki

Jak napisać merytorycznie dobrą, strukturalnie logiczną i edytorsko piękną pracę dyplomową i ją z sukcesem obronić

Jak nie powtarzać w kółko tych samych błędów w nauce języka angielskiego

W jaki sposób 1000 formuł konwersacyjnych pozwoli Ci opanować język angielski i sprawną komunikację

Angielskie przyimki (prepositions) na 1000 praktycznych przykładach, dzięki którym łatwiej je zapamiętasz

W końcu ktoś po ludzku i zrozumiale wytłumaczył, na czym polega mowa zależna (reported speech) w języku angielskim

Jak zacząć czytać szybciej i więcej, ale nie dłużej!



Baner reklamowy dodatki.odjechani.com.pl





Aktualnie online
Gości online: 4

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 20,154
Najnowszy użytkownik: pcptydit74
Ankieta
Czy chciałbyś aby w serwisie MUZOL powstało forum dyskusyjne?

Tak

Nie

Nie mam zdania

Dream Theater przygotował prawdziwą fetę dla fanów - trasa koncertowa była celebracją wydanej przeszło 25 lat temu płyty "Images And Words". Koncertu więc nie można było przegapić. Sam koncert – a w zasadzie spektakl -, został podzielony na dwie części. Pierwsza przekrojowa, trwająca około godzinę. Przerwa, a następnie druga, w której Zespół odegrał w całości pierwszą płytę z LaBrie na wokalu, która dała zespołowi duży komercyjny sukces, a mianowicie ‘’Image And Words.‘’

Ostatni raz Dreamów widziałem również w Spodku przy okazji promowania poprzedniej płyty. Odbył się w podobnej formule, dzielącej widowisko na dwie części. Tamten koncert podobał mi się bardzo, Zespół był w dobrej formie. Co do tegorocznego występu mam, niestety. mieszane odczucia.

Pierwsze zaskoczenie - na płycie Spodka, zamiast nominalnych miejsc stojących, postawiono krzesełka. Jak się później okazało, sektorówki można było wymienić na siedzące pod sceną. Zabieg dla nas był warty świeczki, ale również pełny kontrowersji. Wieść gminna niosła, że tego dnia organizatorzy nie spodziewali się większych tłumów – z uwagi na ceny biletów. Finalnie zdecydowano się zaś na ten dość radykalny zabieg i z pewnością można uznać to za niezłą wtopę organizatora.

Widzieliśmy zmartwione miny jegomościów, którzy zakupili bilety na sektorach, które jak się później okazało zostały oczyszczone z fanów, a Ci otrzymali nienegocjowalną propozycję zmiany miejsc na te pod sceną. Zdecydowanie rozumiem nie tylko zafrasowanie ale też duże nerwy, bo jeżeli ktoś chce kupić bilet pod scenę to kupuję, jednakże pozbawiać wolnego wyboru? Tak można jedynie w Państwie Polskim…

Pierwsza część koncertu niestety nie przypadła mi do gustu, nie tylko ze względu na kawałki z nowej płyty, których było –aż- dwa… Drażniło też bardzo duże zamieszanie z miejscami siedzącymi, na które wpływ miało wymienianie biletów. Co chwila ktoś zmieniał miejsce, wstawał, bo był wypraszany, dochodziły kolejne osoby. To nie stanowi problemu gdy się stoi, ale w tej sytuacji odbierało radość i czerpanie przyjemności z widowiska.

Do tego forma siedząca jest dość specyficzna, wpływa na odbiór koncertu, tym bardziej że zamiast zespołu widzi się przechodzących ludzi, szukających swoich miejsc, wypraszających ludzi którzy te miejsca zajęli, bądź ochronę świecącą latarkami w poszukiwaniu zaginionych miejsc. Zwyczajnie przez pierwsze utwory trudno było się skupić, słuchając nowych, miało się wrażenie że odstają od reszty. Sam zespół zaprezentował się w pierwszej części w moim odczuciu dość niemrawo. Wydawało się, że jest jakby zaspany, bądź przemęczony. Cała zaś pierwsza część naznaczona była sporym niesprecyzowanym, czy nawet nieusystematyzowanym chaosem (choć właśnie jako pierwszy poleciał numer z płyty ‘’Systematic Chaos’’…) który zaprezentowała kapela.

Gdy zaś wdrożyliśmy się w sytuacje i złapaliśmy klimat, nastąpiła przerwa. Mimo to, ‘’As I Am’’ wypadło kapitalnie. Jeden z moich ulubionych numerów, mocno thrashowy z świetnym rifem i genialną solówką pięknie przerodził się w ‘’Enter Sandman’’ Metallicy pod koniec kawałka i to było to…

Druga część rozpoczęła się od kapitalnego ‘’Pull Me Under’’ i od razu porwała całą publikę i również nas. Wszyscy byli kupieni. Rozpoczął się prawdziwy koncert. Mistrzowska płyta odegrana w całości, kawałek po kawałku. I na to właśnie każdy czekał. Cały spodek zaczął od początku podśpiewywać z LaBrie, zacnie refren wypadł w trzecim ‘’Take The Time.’’ Dopiero teraz można było naprawdę odlecieć i nacieszyć się mnogością dźwięków oferowanych przez

Zespół i mieć wielką frajdę. Rozpoczęła się magia, która wprost emanowała choćby ze świetnego na żywo i spokojnego ‘’Wait For Sleep’’, gdzie scenę w posiadanie wzięli sobie na chwilę LaBrie z Rudessem. Publika świetnie przyjęła pierwszą część ‘’Metropolis’’ – widać że ludzie czekali na ten numer.

Cała płyta upłynęła w bardzo przyjemny i emocjonujący sposób. Zmyła wrażenie po słabszej, pierwszej części i zaspokoiła z pewnością większość fanów. To jednak nie mógł być koniec. Po zejściu muzyków ze sceny, osoby zgromadzone na sektorach zaczęły mocno tupać, wszyscy skandowali i nie było innej opcji jak powrót muzyków na scenę, a Ci odpłacili się odegraniem ‘’A Change Of Season.’’ Nie wytrzymaliśmy i opuściliśmy miejsca siedzące biegnąć pod scenę, podobnie jak uczyniło sporo innych osób. I już na stojąco, z pod sceny wysłuchaliśmy ostatniego numeru. Muzycy podziękowali za wspólny występ. Rudness pokręcił tłum swoją kamerką, Petrucci cisnął kilka kostek. Muzycy ukłonili się i to był koniec.

Katowicki koncert zapamiętam bardzo pozytywnie. Mimo iż w moim odczuciu był dość nierówny (dość blado i statycznie wypadła pierwsza część), druga w pełni mnie zadowoliła. Muzycy jakby zrehabilitowali się za niezbyt udany początek, a do muzyki powróciła magia, która udzieliła się wszystkim fanom. Wyszedłem z uśmiechem na ustach i pozostał już tylko powrót autem do domu i szybkie zameldowanie się w łóżku i chwilę regeneracji przed kolejnym dniu w pracy.

tekst i zdjęcia: Patryk Sochan
Brak dodanych komentarzy. Może czas dodać swój?
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?