facebook


Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Ostatnie artykuły
Koncert zespołu ARMI...
Ściągać czy nie ścią...
,,Będziesz moją pani...
Piractwo fonograficzne
Richard Wright (1943...
Muzyka
Zapraszam do posłuchania naszego utworu "Oddmenout". Utwór zaczyna się od ciszy, zatem proszę o cierpliwość.


Naucz się:
Jak stworzyć fenomen grozy w muzyce

Jak zdać każdy egzamin? Poznaj metody mistrzów

Jak poradzić sobie na egzaminie ze statystyki

Jak napisać merytorycznie dobrą, strukturalnie logiczną i edytorsko piękną pracę dyplomową i ją z sukcesem obronić

Jak nie powtarzać w kółko tych samych błędów w nauce języka angielskiego

W jaki sposób 1000 formuł konwersacyjnych pozwoli Ci opanować język angielski i sprawną komunikację

Angielskie przyimki (prepositions) na 1000 praktycznych przykładach, dzięki którym łatwiej je zapamiętasz

W końcu ktoś po ludzku i zrozumiale wytłumaczył, na czym polega mowa zależna (reported speech) w języku angielskim

Jak zacząć czytać szybciej i więcej, ale nie dłużej!



Baner reklamowy dodatki.odjechani.com.pl





Aktualnie online
Gości online: 5

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 20,154
Najnowszy użytkownik: pcptydit74
Ankieta
Czy chciałbyś aby w serwisie MUZOL powstało forum dyskusyjne?

Tak

Nie

Nie mam zdania

Obydwa zespoły wystąpiły w ramach ,,wrocławskiego blblues festivalu'' w Wytwórni Filmów Fabularnych.Koncert rozpoczął czołowy przedstawiciel rodzimego heavy rocka – TSA. Na dobry początek niezwykle dynamiczny ,,Maratończyk''.Brzmienie całkiem dobre, choć początkowo słabo było słychać solowe popisy Andrzeja Nowaka.Potem było już znacznie lepiej.
Po pamiętnym koncercie Jean Michel – Jarre'a to drugi koncert w ramach ,,Przestrzeni Wolności''.Na początku dały znać o sobie niedociągniecia organizacyjne. Okazało się,że każdy kto chce wejść na teren Stoczni musi oprócz biletu posiadać opaskę.Na pół godziny przed występem nakaz ten został odwołany co wywołało spory bałagan.
Mając w pamięci niezbyt porywający "New Tatoo'' nie spodziewałem się wiele po nowej płycie. Ale już po pierwszym przesłuchaniu uznałem ,że to naprawdę dobry materiał. Album został nagrany w oryginalnym składzie: Vince Neil, Mick Mars, Nikki Sixx i Tommy Lee.
Na "Saints of Los Angeles'' znajdziemy 13 rasowych, hard - rockowych utworów (co ciekawe, bez żadnej ballady). Po dość apokaliptycznym intro w postaci "L.A.M.F.'' wkracza dynamiczny "Face down in the dirt''. Świetny numer na otwarcie...
Ostatni album ''starych wyjadaczy'' z Lady Pank powinien się spodobać wszystkim wiernym od lat sympatykom i fanom grupy. Na początek niezwykle przebojowy "Strach się bać'' z tekstem będącym gorzkim komentarzem naszej do nowej politycznej rzeczywistości:
''Ta demokracja to piękny stan bo w niej się każdy czuję jak pan, bo w niej się każdy czuje jak gość, póki go hołotą nie nazwie ktoś''.
"Fear of the blank planet" Porcupine Tree potrafi zaskoczyć. To z pewnością najbardziej mroczny album w całej dyskografii "jeżozwierzy".
Zespół śmielej wykorzystał brzmienia elektroniczne dzięki czemu muzyka zyskała na świeżości.
Kto by pomyślał, że Ci ,,starsi panowie'' (Borysewicz, Panasewicz i trzech młodszych stażem muzyków) grają już razem 25 lat! Dla uczczenia tej rocznicy zespół postanowił zagrać koncert w dość nietypowym miejscu - na dachu Arkad wrocławskich. Czyżby chęć pójścia śladami The Beatles? Lady Pank pojawili sie na scenie kilka minut po 21.OO. Już na samym początku mocne uderzenie
,,Zamki na piasku''. Dość licznie zgromadzona publiczność od razu dała się zabrać w tę sentymentalną podróż do lat 80-tych.
W porównaniu z zadziornym i dynamicznym ,,Never apologise,never explain'' nowy album Therapy? brzmi nieco spokojniej. Choć nie brakuje na ,,One cure fits all'' naprawdę ostrych utworów(np.: ,,Sprung'' doskonale wprowadzający w dość ponurą atmosferę całego albumu).
Na samym początku o 19.30 na scenę wkroczył Mech. I tu mam mały dylemat. Bardzo lubiłem nagrania zespołu z początku lat 80 -tych ale ich katowicki występ wogóle mnie nie porwał.Nowe aranżacje klasyków takich jak,,Tasmania'', ,,Brudna muzyka'' czy też ,,Piłem z diabłem Bruderschaft'' zabrzmiały zupełnie nie przekonywująco. Co mogło się podobać to efektowna gra Dzikiego (nota bene zaśpiewał w jednym utworze) i sam lider
Maciek Januszko, który w czarnym wdzianku i ,,lennonkach'' wyglądał jak sam Ozzy. To jednak trochę za mało. Złe wrażenie zatarł szybko występ Orange Goblin(pojawili się po 20.OO). Goblini
grają surowego, mocnego stoner rocka z brudnym wokalem Bena Warda. Ich występ był bardzo energetyczny, pełen ognistych gitarowych solówek i wzorowej gry sekcji rytmicznej. Goblini zostali bardzo dobrze przyjęci i jak dla mnie mogliby z powodzeniem wystąpić zamiast Mechu. ,,Mam nadzieję, że za jakiś czas ponownie tutaj zagramy, ale tym razem nie w roli
supportu, ale głównej gwiazdy'' - zażartował Ben pod koniec koncertu. Kto wie? Myślę,że chłopaki mają dużą szansę...
Koncert rozpoczął się około 19.15.Po nieco przydługim intro zespół pojawił się na scenie, by wykonać „Shroud of false” i, zaraz potem ,,Fragile dreams” z ,,Alternative 4”.Wprawdzie na samym początku Vincent miał problemy z gitarą, ale później było już znacznie lepiej. Anathema uzyskała dobre, selektywne brzmienie, chociaż czasami śpiew ginął w gęstej, gitarowej zawiesinie.
,,Stadium Arcadium'' to potężna dawka bardzo zróżnicowanej muzyki..Płyta obfituje w wiele ciekawych pomysłów i rozwiązań aranżacyjnych(np.: wielogłosowe partie gitary w stylu Roberta Frippa w ,,Dani California'', ,,Desecretion smile'' czy też ,,Strip my mind'').
To już drugi album w dorobku tego niezwykle interesującego duetu(Amanda Palmer – śpiew, fortepian i Brian Vigilone – perkusja,śpiew,gitara).,,Yes Virginia'' to pozycja zdecydowanie bardziej rockowa niż debiut. Słychać to już w otwierajacym album ,,Sex changes'', gdzie łączy sie fortepianowy liryzm z punkową estetyką.