facebook


Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Ostatnie artykuły
Koncert zespołu ARMI...
Ściągać czy nie ścią...
,,Będziesz moją pani...
Piractwo fonograficzne
Richard Wright (1943...
Muzyka
Zapraszam do posłuchania naszego utworu "Oddmenout". Utwór zaczyna się od ciszy, zatem proszę o cierpliwość.


Naucz się:
Jak stworzyć fenomen grozy w muzyce

Jak zdać każdy egzamin? Poznaj metody mistrzów

Jak poradzić sobie na egzaminie ze statystyki

Jak napisać merytorycznie dobrą, strukturalnie logiczną i edytorsko piękną pracę dyplomową i ją z sukcesem obronić

Jak nie powtarzać w kółko tych samych błędów w nauce języka angielskiego

W jaki sposób 1000 formuł konwersacyjnych pozwoli Ci opanować język angielski i sprawną komunikację

Angielskie przyimki (prepositions) na 1000 praktycznych przykładach, dzięki którym łatwiej je zapamiętasz

W końcu ktoś po ludzku i zrozumiale wytłumaczył, na czym polega mowa zależna (reported speech) w języku angielskim

Jak zacząć czytać szybciej i więcej, ale nie dłużej!



Baner reklamowy dodatki.odjechani.com.pl





Aktualnie online
Gości online: 6

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 20,154
Najnowszy użytkownik: pcptydit74
Ankieta
Czy chciałbyś aby w serwisie MUZOL powstało forum dyskusyjne?

Tak

Nie

Nie mam zdania

Zespół Ścianka zawsze lubił zaskakiwać swoją muzyką. Nie inaczej jest tym razem. ,,Pan Planeta'' to dziwna i trudna w odbiorze płyta.Mocne gitary, nieco psychodeliczny klimat, no i absurdalny tekst: ,,Chciałbym być plastikowym pistoletem, nie czuć nic.'' Tak właśnie brzmi Ścianka AD 2006 w otwierającym płytę ,,Boję się zasnąć, boję się wrócić do domu''. Czyżby polski Sonic Youth?
Muzyka z nowej płyty Proletaryatu potrafi zaskoczyć. Zmieniło się samo brzmienie, które jest zdecydowanie bardziej nowoczesne i uszlachetnione. Już w otwierającym płytę ,,Wiedizałem mam'' intensywny rytm zostaje dodatkowo ,,podbity'' przez elektroniczne wstawki. Niemal doom metalowy ,,Pragniemy'' to z kolejny przykład
,,nowego'' oblicza grupy. Oparta na hipnotycznym motywie ,,Modlitwa'' kojarzy mi się trochę z dokonaniami Toola co dodatkowo podkreśla patetyczny śpiew Oleya. Pomimo tego utwór ten należy do najbardziej udanych na płycie.
To na pewno jeden z najbardziej wyczekiwanych albumów rockowych.,,Pearl Jam'' zawiera solidną porcję ciekawej i zróżnicowanej muzyki. Już otwierający album ,,Life wasted'' poraża niemal punkową energią. ,,World wide suicide'' to z kolei potencjalny hit utrzymany w duchu Rolling Stones. Punkowa estetyka powraca w szybkim ,,Comatose'' z histerycznym śpiewem Eddiego w refrenie. Dalej jest równie interesująco i porywająco. ,,Marker in the sand'' zwraca uwagę zmiennością nastrojów i dyskretną partią organów Hammonda.
Na kolejny album ,,profesorów lakrymologii'' przyszło czekać aż 5 lat. To co od razu ,,rzuca się uszy'' już przy pierwszym przesłuchaniu to wspaniałe i bardzo selektywne brzmienie. Świetnie sie zaczyna ta płyta - ,,Vicarius'' to przykład klasycznego, ,,toolowego'' wymiatania. Niezwykle precyzyjna gra sekcji rytmicznej, mocne riffy gitary i charakterystyczny, wysoki głos Maynarda Keena.
Palau Sant Jordi to duża hala widowiskowo – sportowa przypominająca trochę katowicki Spodek. Koncert rozpoczął się z około 15 minutowym opóźnieniem. Ale warto było czekać!
Na początek Mark i towarzyszący mu muzycy zaprezentowali dynamiczny ,,Why' m man?'' co skutecznie rozgrzało licznie zgromadzoną publiczność. Troszkę przeszkadzało, że jego głos w tym utworze z trudem przebijał się przez ścianę dźwięku, ale potem już było znacznie lepiej. Brzmienie stało się bardziej selektywne, a proporcje pomiędzy poszczególnymi dźwiękami bardziej wyważone.
Sympatycy twórczości Mark Knopflera musieli troszkę poczekać na nowy album. ,,Shangri-la'' to zbiór prostych i melodyjnych kompozycji utrzymanych w tradycyjnym dla artysty folkowo-rokowym stylu. Płytę otwiera ,,5.15 am.''- utwór w duchu Dire Straits.Leniwe partie gitary i charakterystyczny, lekko zachrypnięty głos Knopflera. Dobre wrażenie podtrzymuje ,,Boom like that'' z charakterystyczną ,,wznoszącą się'' linią melodyczną. Kolejne utwory są utrzymane w podobnym, balladowym nastroju.
To przełomowa pozycja w dorobku grupy. Za mikrofonem stanął młody Micheal Kiske, którego barwa głosu może przypominać nieco Geoffa Tate'a z Queensryche. Zmieniła się także sama muzyka, która zyskała na melodyjności i przebojowości. Album otwiera podniosła uwertura w postaci ,,Initation'' po której następuje niezwykle dynamiczny ,,I'm alive''.
Zaczyna się ostro i zarazem przebojowo -"The wildest dream" to doskonała próbka tego jak potężnie brzmi Iron Maiden AD 2003. Na,,Dance of death’’ dominują dość długie i wielowątkowe kompozycje okraszone niekiedy orkiestrowym tłem:epicki ,,Paschendale’’, utwór tytułowy, przejmujący ,,No more lies’’. Dynamiczny "Montsegur" stylistycznie przypomina trochę ,,The Mercenary’’ z ,,Brave new world’’, a w optymistycznym ,,Gates of tomorrow’’ słychać echa AC/DC.
Na trzech płytach został zamieszczony materiał z występów grupy w LA Forum i Long Beach Arena w Kaliforni, z 25 i czerwca1972roku. Wspaniałe, selektywne brzmienie,porywające wykonanie i gorąca reakcja publiczności-to podstawowe atuty tego wydawnictwa. Jeśli chodzi zaś o repertuar koncertów to otrzymujemy swoiste "the best of" ze wczesnych lat istnienia zespołu (Zeppelini prezentują także utwory z mającego się wówczas ukazać "Houses of the holy".
O tym, że Czesław Niemen był wyjątkową osobowością na polskiej scenie muzycznej nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Dlatego bardzo cieszy fakt, że ukazała się ta książka w której autor stara się nam nakreślić portret tego niezwykłego artysty. "Nie jest to jednak ani kronika artystycznych dokonań Czesława Niemena ani jego biografia.To tylko portret muzyka, zbudowany z wypowiedzi stykających się z nim ludzi, a także wspomnień i refleksji samego Niemena. Nie było więc moim zamierzeniem podanie wszystkich ważnych faktów z jego życia; nie próbowałem nawet opisać wszystkich jego dzieł i dokonań: koncertów, płyt, nagrań, nagród.'' Tak właśnie pisze Marek Gaszyński we wstępie do owej biografii artysty.
Już pod koniec lat 70-tych trzech komików: Christopher Guest (grający gitarzystę Nigela Tufnella), Harry Shearer (jako gitarzysta basowy) i Michael McKean(w roli wokalisty/gitarzysty Davida St. Hubbinsa) wzięło udział w telewizyjnym skeczu. Pomysł przekształcenia owych kabaretowych próbek w pełnometrażowy film okazał się strzałem w dziesiątkę. Obraz "This is a Spinal Tap'' wszedł na ekrany kin w 1984 roku. Nie odniósł dużego sukcesu, ale zyskał dużą popularność gdy ukazał się na taśmach video.